Najlepsze. Najpyszniejsze. Najbardziej chrupiące. Gofry tak dobre, że choć napakowałam na nie tony dodatków, to gdy tylko zrobiłam zdjęcia, wszystkie je ściągnęłam, coby lepiej samych gofrów poczuć smak.
składniki
♡ 2/3 szkl mąki ( u mnie 2 łyżki kukurydzianej, reszta pełnoziarnistej )
♡ jajko
♡ łyżeczka budyniu śmietankowego
♡ 3 tabletki stewii
♡ pół łyżeczki proszku do pieczenia
♡ marchewka (ok. 50 g ) - sprawdzi się też pewnie pulpa pozostała z wyciskania soku
♡ łyżeczka przyprawy korzennej
♡ mleko do rozrzedzenia ciasta
Gofrownicę dobrze nagrzałam. Białko oddzieliłam od żółtka, ubiłam na sztywno z budyniem i pokruszoną stewią. Żółtko zmieszałam łyżką ze startą na małych oczkach marchewką, mąką, przyprawą, dolewając mleka, by było nieco mniej rzadkie od naleśnikowego. Wmieszałam w masę białka. Gofrownicę posmarowałam olejem orzechowym, wylewałam masę i piekłam do zarumienienia. Wyszły mi 4 gofry.
♡ Marchewkowe gofry ♡
podane z waniliowym twarożkiem i miodem wrzosowym/ jabłkami prażonymi; kawa zbożowa
składniki
♡ 2/3 szkl mąki ( u mnie 2 łyżki kukurydzianej, reszta pełnoziarnistej )
♡ jajko
♡ łyżeczka budyniu śmietankowego
♡ 3 tabletki stewii
♡ pół łyżeczki proszku do pieczenia
♡ marchewka (ok. 50 g ) - sprawdzi się też pewnie pulpa pozostała z wyciskania soku
♡ łyżeczka przyprawy korzennej
♡ mleko do rozrzedzenia ciasta
Gofrownicę dobrze nagrzałam. Białko oddzieliłam od żółtka, ubiłam na sztywno z budyniem i pokruszoną stewią. Żółtko zmieszałam łyżką ze startą na małych oczkach marchewką, mąką, przyprawą, dolewając mleka, by było nieco mniej rzadkie od naleśnikowego. Wmieszałam w masę białka. Gofrownicę posmarowałam olejem orzechowym, wylewałam masę i piekłam do zarumienienia. Wyszły mi 4 gofry.
Jak chodzę do szkoły już ósmy z kolei rok, tak praktycznie zawsze szłam tam z ochotą i ekscytacją z tyłu głowy; nie licząc oczywiście przypadków, gdy wizja ważnego sprawdzianu lub-o zgrozo-recytacji wiersza nie ciążyła nade mną niby ciemne i gęste chmury. A dziś sprawy potoczyły się zgoła odmiennie- po raz pierwszy po prostu NIE CHCIAŁO mi się iść do szkoły. Bez większego powodu, bo kartkówka z dysocjacji kwasów to dla mnie- coby nie zabrzmieć banalnie- owsianka na mleczku. Chyba każdy musi zaliczyć w życiu porażkę w walce z leniem ( przegraną z premedytacją co prawda). Na swoją obronę zgromadziłam co prawda argumentów kilka(naście); za pierwszy z nich uznaję, że dużo w tym tygodniu ćwiczyłam, leniowi popalić dałam- niech się skurczybyk raz cieszy. Po drugie, mama ma dziś wolne- a że pracuje niezwykle dużo i widzę ją najczęściej rano przed szkołą, gdy wchodzę do jej sypialni i słodkim głosem proszę o jakieś drobne, to chcę spędzić z nią ten dzień. Trzecim powodem, najważniejszym dla mnie, jest to, że wybieram się dziś z przyjaciółką z dzieciństwa na konie. Pamiętacie, jak wam mówiłam ( pisałam...?), że bardzo chcę do tego wrócić? W dzieciństwie to z nią jeździłyśmy; teraz zabiera mnie do swojego klubu. A że czasowo na jazdę bym się mogła nie wyrobić i moja mummy musiałaby zwalniać mnie z ostatnich minut fizyki, a oddawanie karteczki mojej nauczycielce, która jest chyba najperfidniejszą kobietą jaką w życiu spotkałam widzi mi się tak, jak drzewa rosnące korzeniami do góry- nie widzi mi się.
Babcie to są cudowne istoty- zawsze zrozumieją, postarają się pomóc. Na moją prośbę stwierdziła, że każdy ma czasem taki dzień i rozwiała moje obawy, czy mama się zgodzi na te małe ,, wagary ''. I miała rację, bo mamcia nie dała się długo prosić. Choć starała się mówić poważnie, kazała mi obiecać, że wszystko uzupełnię, w jej głosie czuć było nutę szczęścia, że spędzimy trochę czasu razem.
To cudowne, być dla kogoś ważnym.
Przedłużam zatem weekend o jeden dzień. Zaczynam go pysznym śniadaniem, a w planach mam dziś tylko relaks- zero ćwiczeń, bo bez treningowy dzień sobie ustaliłam- choć chyba można podjąć pod nie jazdę konną, wysiłek w końcu jakiś jest. Oglądanie Kości, gotowanie, może kilka odcinków AMS? Z P. pewnie dziś nie dam rady się spotkać, co nieco humor mi psuje. Macie takie osoby, które działają na Was jak narkotyk i od spotkania do spotkania tylko nerwowo na zegarek spoglądacie? Dziwne uczucie, niemniej przyjemne.
Życzę Wam, żebyście jakoś przeżyli piątek! ♡