Sunday, February 16, 2014

106. Kokosowo-bananowe kluski kładzione, czyli wspólne śniadnanie z Patrycją ♡

Dzisiejsze śniadanie jest owocem mojej współpracy z Patrycją. Razem ustaliłyśmy temat przewodni, danie i jego składniki, czuję się więc, jakbyśmy razem je jadły. Cóż, a może nadejdzie dzień, w którym tak się naprawdę stanie...? Byłoby bardzo miło. Całusy, Patrycja ♡

♡ Kokosowo-bananowe kluski kładzione ♡


składniki
♡ 2,5 łyżki mąki ( ja użyłam 1 kukurydzianą i półtorej pełnoziarnistej )
♡ jajko
♡ pół banana
♡ łyżeczka wiórek kokosowych + trochę do posypania
♡ 150 ml mleka+50 ml wody
♡ łyżka syropu kokosowego (Victoria's)


Wodę z mlekiem zagotowałam. Jajko zmieszałam z mąką, startym bananem, wiórkami. Do gotującego się mleka dolałam syrop, a następnie kładłam zimną łyżeczką ciasto. Gotowałam jeszcze chwilę po wypłynięciu.

Jejku, jakie to dobre! Z ciekawości sprawdziłam, kiedy ostatnio jadłam kluseczki- 1 grudnia! Nie wiem, jakoś zniknęły mi pomiędzy innymi pysznościami, a szkoda, bo smakują... łał ♡

Jednak wczoraj nie leniuchowałam. Z samego rana pojechałam najpierw do jednej, a potem do drugiej prababci. Pomogłam im sprzątać, pogadałam z nimi... Do jednej z nich mam się wprowadzić na wakacje, to znaczy ona zamieszka z moją babcią w obecnym mieszkaniu, a ja z mamą wezmę jej. Potem wróciłam do domu na obiad i poćwiczyłam. Dużo tego było, bo i humor mam ostatnio straszny. Ciężko mi, sama nie wiem... Ze wszystkim. Postanowiłam wrócić do tabletek antydepresyjnych, które miałam zakupione po wyjściu ze szpitala. Zapomniałam jednak, jak one na mnie działają i już o 7 wieczorem zasypiałam. Dziś chodzę jak zombie, na wpół żywa, na wpół martwa, skłaniając się jednak ku temu drugiemu. Chyba jednak nie będę brała ich codziennie, ale w chwilach, kiedy naprawdę sobie nie radzę. Bo tak żyć nie chcę, o nie. Myślałam trochę, że pomóc mógłby mi powrót do jazdy konnej, którą uprawiałam przez jakieś cztery lata. Sama nie wiem.

Wczoraj wieczorem przyszła do nas ciocia. Ciocia, która jest lekarką. Ciocia, której nienawidzę. Dlaczego? Bo to ona pociągnęła za wajchę, która bezpośrednio wprowadziła mnie w anoreksję. Ciocia, która skrzeczącym ( bo wiecznie ma zdarte gardło od swojego mega-ultra-hiper słodkiego i piskliwego głosu ) głosem, z przyklejonym na twarzy uśmieszkiem numer 2349324 mówiła mi o nadwadze. Wolałabym, żeby pysknęła coś wrednego. Nie, ona uroczym, słodziutkim i cieniutknim głosikiem piszczała o tym, jak wyglądam. I tamtego dnia zaczęłam się odchudzać. 18 grudnia 2013 roku, wspomnienie deszczu. A dziś znów przyszła. I wiecie co powiedziała? Że mi się polepszyło, że nie wyglądam już jak kościotrup. Wtedy zapłakana wybiegłam najpierw z domu, potem wróciłam i wzięłam te cholerne tabletki. Bo wolę spać, niż żyć.

39 comments:

  1. Śniadanko wygląda wspaniale - bananowe kluski są pyszne same w sobie, więc pewnie z kokosem jeszcze lepsze :) Były moim pierwszym śniadaniem, po tym jak skończyłam chodzić do dietetyka. Takie małe świętowanie ;) Jeśli tabletki Ci pomagają, nie czujesz się po nich gorzej i dzięki nim nic sobie nie zrobisz to powinnaś je brać - może w tych krytycznych momentach... Lepiej spać niż zrobić sobie krzywdę... A Twoja ciocia... Okropna. Może powinna uświadomić sobie do czego doprowadziła, czy one nie ma żadnych wyrzutów sumienia? Zasługujesz na przeprosiny.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ma, ma. Kiedyś mi to mówiła. Ale nie zmienia to faktu, że nie potrafię na nią patrzeć....

      Delete
    2. To w pełni zrozumiałe...

      Delete
  2. Wiesz c kiedyś też tak reagowałam , teraz tylko gdy słyszę albo ze już wyglądam w końcu normalnie albo lepiej (wtedy defacto moja mama zaraz wtraca - no zobacz jaka jest chuda i tak, za chuda) teraz już staram się nie płakać , ale czuje wielkie wkur***nie i ból, ale wtedy pisze na kartce to , co chciałabym takiej osobie uświadomić , ale nie mowie jej tego, bo i tak nie zrozumie, tak jak Twoja ciocia, takich ludzi trzeba unikać i zainstalować sobie w głowie ze tacy ludzie są i będą ale nie mogą nas złamać, my mamy rozum, mamy się sobie podobać i nie obchodzi nas czy ciocia powie sobie to czy cos innego, niech spojrzy na swój zad i niech spada, takie moje zdanie, trzymaj się tam , jeszcze dużo do przytycia przed Toba, wiesz ze nigdy nie będziesz gruba! Będziesz Fit zawsze , jesteś świadoma konsekwencji, nie wracaj do przeszłości, zapomnij o cioci i ciesz się dzisiejszym dniem! Pozdrowienia

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję Ci za ciepłe słowo ;) Również pozdrawiam

      Delete
  3. Ludzie nie zdają sobie sprawy, jak krzywdzą tym co mówia..:(

    ReplyDelete
  4. Ja też bardzo ci dziękuje <3 i też mam nadzieję że kiedyś zjemy wspólne śniadanie w realu. Może w wakacje albo weekend majowy ?
    Cieszę się że widać u ciebie poprawę, że walczysz z chorobą. Te tabletki może pomogą ci ale najbardziej pomoże ci według mnie jazda konna :*

    ReplyDelete
  5. Nie możesz jej słuchac to po prostu taki typ czlowieka , wiem ze ciezko bylo ci uslyszec ze ci sie polepszylo , ale z drugiej strony to dobrze ze cos sie dzieje trzeba sie z tym pogodzic wieze w ciebie !! Musisz sie trzymac , chociaz sniadanie mialas pyszne i jak podane , a w dodatku w super towarzystwie <3

    ReplyDelete
    Replies
    1. Powiem Ci szczerze że ja już sama przestaję w siebie wierzyć

      Delete
  6. Współczuję Ci sytuacji z ciocią. Trzymaj się mała!

    ReplyDelete
  7. Kochana, wiem co czujesz. Ja mam podobnie z jedną babcią. Ona jak przychodzi albo gorzej-musimy jechać do niej, zawsze mi wypomina, że wyglądam jak kościotrup, że nic nie tyję itp. Jeśli chcesz o tym pogadać, pisz. Ponarzekamy sobie razem na takie osoby. Od jakiegoś czasu nie reaguję na jej zaczepki, więc tobie też radzę. Trzymaj się ;*
    A śniadanko przepyszne :) Dawno nie jadłam klusek.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Czasem się po prostu zastanawiam, czy ona jest naprawdę podła, czy po prostu głupia... Przywiozła mi kiedyś spodnie w prezencie- weszłam dwiema nogami w jedną nogawkę, więc nie wiem, jaki był ich rozmiar. I jej intencja...

      Delete
  8. U mnie też tak było, zawsze gdy miałam jechać na urodziny czy odwiedziny to wolałam zostać w domu, bo zawsze wszyscy się mnie czepiali, że mam jeść, że jestem za chuda, bla, bla, bla.! Ale już się tym nie przejmuję, przecież to moje życie :>
    Dasz rady kochana! ;**
    a śniadanko jak zawsze pychotka! :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja po prostu wolałam, gdy ludzie mówili o mojej chudości, a nie że jestem ładna i dobrze wyglądam.

      Delete
  9. Takie ciotki są okropne, swoimi uwagami mogą zrobić okropną krzywdę..
    Trzymaj się ;*

    ReplyDelete
  10. Smaczne miałyście śniadanko ! :) Piękna miseczka ^^

    ReplyDelete
    Replies
    1. Może ty też kiedyś zjesz coś ze mną?;)

      Delete
  11. Co za ciocia...
    Jak można nastolatce, która dopiero się "kształtuje" mówić o nadwadze...
    Wiesz, nie wiem jak Twoje antydepresanty, ale ich raczej tak nie można brać, skutki są straszne. Albo bierzesz ciągle, albo w ogóle. Ja przerywałam to miałam armagedon. Ale nie wiem jak Twoje.

    ReplyDelete
    Replies
    1. O nadwadze powiedziała mi rok temu, i własnie przez jej docinki wpadłam w anoreksję, potem kazała mi przytyć bo wyglądałam jak kościotrup, a teraz mówi, że mi się polepszyło... Może i chciała dobrze,ale mnie te słowa załamały.

      szczerze mówiąc ja bez leków mam armagedon, więc gorzej być juz nie może ;)

      Delete
  12. ty masz taką ciocię, u mnie to z kolei tata, którego niestety wysłuchuję codziennie. trzymaj się i nie wierz cioteczce, nie warto (i znów 2,5łyżki, eh) :(
    sporo bym dała za takie tabletki. już raz prawie je dostałam, ale jakoś tak wyszło, że w sumie nie. w środę kolejna ,,szansa".
    a powrót do pasji to świetny pomysł! (szczególnie takiej cudownej- sama jeździłam wieele lat). w zdrowieniu najważniejsze jest właśnie znalezienie czegoś, co nas zajmie i co się kocha :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wolę, żeby rodzina fundowała mi właśnie jazdę, niż płaciła psychologom... Choć już szukają mi nowego, a ja w sumie w tym pomagam. Nie wiem, czy bez jego pomocy dam radę. Po prostu brak mi już sił. Te tabletki to bardziej na czarną godzinę, bo i takie myśli już mam.

      Tata chwali Cię, że tyjesz?

      Delete
  13. Chyba wszyscy mamy gdzieś taką "ciocię", która nie przemyśli i powie coś, co odbija się na psychice. Ja wiele się nasłuchałam od kilku osób z rodziny (wiadomo, rodzina się nie ogranicza ze szczerością ;] ), że robię się "mięciutka" i tym podobne rzeczy...zaczęłam ćwiczyć, inazczej jeść i skończyłam z ok 7kg niedowagą, zaburzaniami i co? nagle słyszałam, że jestem za chuda i że "przecież tak dobrze wyglądałaś" -_-
    Nie ma szans, żeby zrozumieć takie osoby, myślę, że oni nawet nie mają świadomości tego, co mówią i jakie to ma później konsekwencje...
    Trzymaj się i nie pozwól, żeby nieprzemyślane zdanie wpłynęło na twoją drogę ku zdrowemu życiu. Nie warto :*
    I masz 100% rację - pasja zdecydowanie Ci pomoże, chwile kiedy możesz się wyłączyć i pędzić na koniu przez łąki...coś pięknego :)

    A kluseczki oczywiście prezentują się bardzo smakowicie!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Widzę, że taka sytuacja sama u nas. Niestety :<

      Delete
  14. Takie słowa bolą. Są jakby słoń stanął Ci na krwawiący, zaropiały odcisk. Za każdym razem, gdy słyszałam uprzejme słowa ,,ładnie teraz wyglądasz", stopniowo, stopniowo wracałam do punktu wyjścia. Bo ładnie to znaczy, ze jestem już gruba tak?
    Nie Kochana. Na prawdę po czasie zrozumiałam, że chcąc pokazać, że nie wyglądam jednak jeszcze ,,ładnie" robiłam na złość sobie. Za każdym razem cofałam się o ciężko zdobyty krok.
    Mocno zastanów się nad tym, czy tak zależy Ci na opinii jakiejś tam ciotki? Czy nienawiść i chęć zrobienia (na pozór) jej na złość są warte Twojej męki, użerania się ze sobą, zaprzepaszczenia tego co osiągnęłaś?
    I przede wszystkim ,,polepszyło ci się" oznacza to, że Twoje włoski zaczęły lśnić, twój uśmiech stał się szerszy, a w oczach pojawił się błysk, anie nie to, że Ci się galareta na pupie trzęsie.

    Śniadanie pyszne, kiedy ja ostatnio kluski jadłam? Chyba w Wigilię :P

    Trzymkaj się moooocno i odstaw w cholerę te prochy :*

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję Kochana, bardzo mi pomagasz!

      Chcę żyć bez nich, bo biorąc je jestem senna.. Ale gdy nic nie biorę jestem smutna, płaczliwa, krzycząca i przygaszona..

      Delete
  15. ugotowałaś mysza ._.


    ej no główka do góry, było minęło, ciocię olać, pewnie sama wygląda jak kwoka albo kościotrup. Ja bym jej tam dogadała o. Niech się wali, to Twoje życie, nie zmarnuj go na próby dorównania aspiracjom innych.

    ReplyDelete
  16. To przykre ale niestety takie osoby są i nic na to nie poradzimy...ale głowa do góry! Miej ją głęboko w dupie i żyj dalej! ;) Szkoda nerwy tracić.

    A w miseczce kąpie się myszka ,hehe! :D

    ReplyDelete
  17. Pyszne! Fajne takie wspólne śniadanko! :) Tylko że nie wiem czy zauważyłaś, ale w Twojej miseczce pływa mysz... ;)
    Nie możesz się tak przejmować głupim gadaniem! Trzymaj się!

    ReplyDelete
  18. świetna ciocia... ciekawe, czy chociaż ma wyrzuty suemienia... nie przejmuj sie nią. jesteś piękna i młoda, pewnie jej się to nie podoba ;)
    a śniadanie cudne!

    ReplyDelete
  19. Ja przez takie docinki 1 grudnia 2012 zaczęłam odchudzanie na całego. Teraz mówią "Boże jaka ty jesteś chuda" co niestety bardzo lubię. A raz gdy znajoma powiedziała mi to samo co Twoja ciocia Tobie (pomimo tej samej wagi) to płakałam przez parę dni ; ( Trzymaj się ;*
    Muszę zrobić takie kluseczki!

    ReplyDelete
  20. fajnie te kluski wyglądają na tej miseczce w kształcie serca :)

    ReplyDelete