Friday, February 21, 2014

111. ,, Kiedy będziesz w domu? Bo mam ci coś do powiedzenia, wypadek miałam ''

Takimi oto słowami zostałam wczoraj przez mamę przyprawiona niemalże o zawał serca. Zadzwoniła do mnie, kiedy wracałam ze szkoły, żeby ,, pochwalić się '' przygodą. Na nogach jak z waty wpadłam do domu. I co? I zastałam ją beztrosko robiącą makaron ze szpinakiem. Bo na szczęście nic się jej nie stało. W samochód, którym wracała z przyjaciółką z pracy wjechał pijany kierowca; uderzył ich od tyłu, zarysował bok, po czym uciekł z miejsca wypadku jadąc drogą szybkiego ruchu.... na wstecznym. I podczas tejże ucieczki uderzył w niego rozpędzony tir. Podobno żyje, ale jest w ciężkim stanie. Nie życzę źle żadnemu człowiekowi, ale gdy pomyślę, że wystarczyła jego większa prędkość lub inny kąt uderzenia samochodu i moja mama mogłaby już nigdy nie wrócić do domu... Nie. Nawet nie chcę o tym myśleć.

Oprócz tej dość stresującej sytuacji miałam kilka innych powodów do nerwów. Choć co prawda kartkówkę z WOSu mamy przełożoną, to recytacja wiersza kompletnie mnie rozbiła. Uczyłam się go od miesiąca, ale w chwili gdy stanęłam przed klasą głos mi się złamał, a w głowie zaświeciła pusta przestrzeń. I tak dobrze, że wyciągnęłam się na 4+. Jakby tego było mało, moja matematyczka pytała. Spytała dwie osoby z mojego rzędu, dwie z innych... Siedziałam wygodnie w ławce, szczęśliwa, że mi się upiekło, spoglądam na zegarek: o, 10 minut do końca lekcji. I wtedy właśnie słyszę ,, Wiktoria, do odpowiedzi''. Oczy szeroko otwarte, drżącym głosem pytam ,, Pani żartuje, prawda?''. Ale nie żartowała. Poszło mi dobrze, ale na koniec zrobiłam kilka głupich błędów ( argument jest większy od -3, mówię, po czym zaznaczam zupełnie coś innego ). I kolejna 4+ do kolekcji. 

Jutro czeka mnie tylko sprawdzian z geografii i kartkówka z chemii. Z ostatnich dwóch godzin się zrywamy, bo a) kartkówka z fizyki, b) nagrywamy filmik na biologię. I w końcu po tym ciężkim tygodniu nadchodzi cudowny, błogi i wymarzony weekend. A żeby jeszcze dziś dać radę, potrzebuję jeszcze tylko pysznego śniadania. 

Gotowany korzenny serniczek ♡

z bananem, gruszką, orzechami i masłem orzechowym


130 g twarogu, 20 g ricotty, jajko i łyżkę syropu klonowego rozkłóciłam razem widelcem. W odrobinie mleka rozprowadziłam łyżeczkę budyniu śmietankowego i łyżeczkę przyprawy korzennej. Masę twarogową umieściłam w rondelku, po chwili dodałam mleko i gotowałam do zgęstnienia. Słoiczek wyłożyłam plastrami banana, wlałam masę, a gdy ostygła włożyłam na noc do lodówki. Rano podgrzałam w mikrofali, dodałam resztę banana, kawałek gruszki, masło orzechowe i orzechy.


Jeśli tak smakuje niebo to, wierzcie mi lub nie, jestem w raju.

40 comments:

  1. Ojjej dobrze że mamie nic się nie stało :)
    Widzę że miałaś tak zwariowany dzień jak ja. Najważniejsze w takich momentach to wiara , duża wiara w siebie i wszystko na pewno pójdzie dobrze :)
    U mnie też serniczek ale z patelni :d
    Ale twoja kolejna wersja gotowanego też mnie bardzo zachwyciła <33
    Miłego dnia :**

    ReplyDelete
    Replies
    1. Gotowane serniczki już na stałe weszły do mojego menu <3

      Delete
  2. Przypomnialas mi jak nieomal sama na zawal nie zeszlam, gdy dostalam telefon, ze i moja mama miala wypadek. Ciesze sie, ze nic sie nie stalo, a to, ze tir pozniej w owego delikwenta wjechal, to nic innego jak karma ;)
    Hm, mi ostatnio zabraklo 0,5pkt do 5, bo jak sie okazuje 24+16 to wcale nie 20! Glupie bledy to moja domena

    ReplyDelete
    Replies
    1. i nie wiadomo, czy po takim błędzie śmiać się czy płakać ;)

      Delete
  3. Chyba chodziło o dzisiaj. ;)

    Kolejny serniczek u ciebie, a ja go jeszcze nie robiłam..

    ReplyDelete
    Replies
    1. Tak, o dzisiaj :) tak to jest jak sie pisze notki o 5 rano!

      Delete
  4. Dobrze ze u mamy okej :) pysznie u ciebie dziś <3

    ReplyDelete
  5. Chyba znów powtórzę ten cudowny serniczek!
    dobrze, ze nic się nie stało...:*

    ReplyDelete
    Replies
    1. Oj tak, do lepszych propozycji on należy:)

      Delete
  6. Dobrze, że Twojej mamie nic się nie stało - sama nie wiem, jak zachowałabym się na Twoim miejscu. Chyba wpadłabym w histerię. O szkołę się nie martw - czasami wpadają takie gorsze oceny od 5 czy 6 - ale przecież 4 to też dobry stopień, zwłaszcza z plusem :) Gotowany serniczek mmm... pysznie wygląda i pewnie tak smakuje. Ja raz zrobiłam sobie waniliowy w słoiczku po maśle orzechowym - też był smaczny, ale korzenny... To dopiero musiało być coś :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Serniczki są cudowne w każdej postaci :)

      Delete
  7. Nawet mi serce stanęło jak przeczytałam ten nagłówek, po czym zrobiłam ogromne ufff.... Chyba udusiłabym mamę za to, że mnie tak przez telefon nastraszyła ;P

    Znów zgrałyśmy sie ze śniadaniem, tyle, ze ja mam klasyczny serniczek, ale na gotowany też się czaję od dłuższego czasu :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Fajnie jest trafić w podobne śniadanie, jeśli się go nie konsultuje- taka miła niespodzianka :)

      Delete
  8. No tym serniczkiem mnie zachwyciłaś! :) Gotowany? Czad! :D

    ReplyDelete
  9. A już myślałam że stało sie coś poważniejszego ;) I właśnie przez takich idiotów jest wiele wypadków, ale na szczęście dostał za swoje ;D (oczywiście nie życzę mu źle..) ;D A tak w ogóle to dopiero od niedawna zaczęłam blogować, więc jak chcesz to możesz wpaść, zobaczyć co sie u mnie dzieje ;D Buziaki :*

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo chętnie będę śledziła Twoją kulinarną podróż po blogosferze :)

      Delete
  10. O rany, dobrze, że Twojej mamie nic się nie stało! A co do kierowcy to cóż, karma.

    ReplyDelete
    Replies
    1. sprawiedliwość dopadła go z zaskakującą szybkością ; )

      Delete
  11. dobrze, że z Twoją mamą wszystko w porządku!
    A 4+ to i tak dobre oceny :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. cóż, najbardziej mnie boli, że tak nie wiele brakowało do 5!:)

      Delete
  12. Mama nastraszyła Ciebie a Ty nas. Dobrze, że nic jej się nie stało...

    a za ten sernik muszę się koniecznie zabrać :)

    ReplyDelete
  13. Przeraża mnie to jak często ostatnimi czasy słyszy się o wypadku za wypadkiem. Dobrze, że Twojej mamie nic się nie stało!
    Btw, a u Ciebie na stole jak zwykle cudowności :)

    ReplyDelete
  14. To śniadanko prezentuje się cudownie!
    Jak zaczęłam czytać Twój wpis to osłabłam. Jak dobrze, że Twojej mamie nic się nie stało! ;*

    ReplyDelete
    Replies
    1. też nie mogę przestać za to dziękować!

      Delete
  15. Jutro Cię chyba nic nie czeka bo jest sobota! :D

    ReplyDelete
  16. Jezu, weź mnie nie strasz! :O
    Dobrze, że Twojej mamie się nic nie stało. Nie dziwię się, że prawie miałaś zawał, taka wiadomość może 'zwalić' z nóg.
    A w szkole widzę, że ciekawie. Nie przejmuj się, przecież 4+ to bardzo dobra ocena! :)

    ReplyDelete
  17. całe szczęście, ze mamie nic się nie stało!
    a te ocenki też są dobre! :)
    a co do śniadanko to wystarczy jedno słowo: ideał! :)

    ReplyDelete
  18. Ale miałaś niezłego stresa! Ja to bym chyba zemdlała czy coś jakby mama mi z takim telefonem wyskoczyła!
    Wspaniały pomysł na śniadanko. Nie robiłam jeszcze takiej wersji serniczka, a serniki lubię, więc pewnie kiedyś się zainspiruję tym przepisem :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. + nominowałam do paru pytań tym razem ja Ciebie :*

      Delete
  19. Nie rozumiem, martwisz się 4+? Dziewczyno to bardzo dobra ocena! Zresztą naprawdę nie warto się nimi przejmować, wkrótce do tego dojrzejesz :)

    Co do wypadku...moja mama też czasami potrafi wprowadzić takie napięcie przez telefon. Zazwyczaj niepotrzebnie wywołując u mnie stres...
    Jednak współczuję Twojej mamie, a co do tego człowieka...karma :(

    ReplyDelete