♡ Kakaowy krem owsiany ♡
z syropem klonowym i bazylią
Pojechałam wczoraj na chwilę do starego mieszkania. Akurat nikogo nie było, więc wokół mnie panowała dziwna, nienaturalna dla tego miejsca cisza. I choć spędziłam tam 15 lat życia, poczułam się dziwnie obco. A gdy wróciłam do nowego mieszkania, to uczucie wcale mnie nie opuściło. Nie chcę zabrzmieć jak użalająca się nad sobą męczennica, po prostu to dla mnie dziwna sytuacja- nie mieć domu. Metry kwadratowe, ściany, meble i dodatki... Wszystko to to tylko puste rzeczy. I choć cieszą oko, poprawiają humor- no bo jednak przyjemnie sobie siedzieć w świeżo wyremontowanym pokoju- co zrobić, by w końcu się gdzieś odnaleźć?
uwielbiam takie czekoladowe poranki:)
ReplyDeleteoj , ja też :)
DeleteWarte grzechu, zdecydowanie... <3 Wybaczysz mi, jeśli niebawem od Ciebie zgapię podobne śniadanie, prawda? :D
ReplyDeleteWydaje mi się, że w tej sytuacji potrzeba czasu...
Pewnie, pewnie ; )
DeleteZapewne kwestia przyzwyczajenia, czasu, zaaklimatyzowanie się. W sumie strzelam, bo całą swą parszywą siedemnastkę przyszło mi póki co przeżyć w tych samych, od lat niezmiennie przykrych ścianach ;) Twoich uczuć mogę się więc tylko domyślać! Cóż, życzę wszystkiego najlepszego w nowym domu i co najważniejsze: głowa do góry ;) Grzechem smutać przy takiej miseczce!
ReplyDeleteDziękuję za ciepłe słowo!
DeleteDaj sobie trochę czasu, musisz się po prostu przyzwyczaić :) I nie smuć się!
ReplyDeletemyślę, że tak ; )
DeleteMi się wydaje, ze wystarczy poczekać, poczekać, żyć i tyle. A nowe mieszkanie, będziesz mogła nazwać domem niepostrzeżenie, a nie jak za pstryknięciem palca w jednej chwili. Tyle :)
ReplyDeleteGłowa do góry! :) A krem jest cudowny :P
ReplyDeleteTez się niedawno przeprowadziłam i często tęsknię za starym domem :( ale już jest lepiej, może też się przekonasz :)
ReplyDeleteTrochę czasu minie i nowe mieszkanie zaczniesz nazywać swoim domem, zaaklimatyzujesz się :)
ReplyDeleteŚwietna miseczka :)
Nie wiem co ci napisać w takiej sytuacji, bo od 16 lat w tym samym miejscu i sama sobie teraz nie wyobrażam, żeby coś mogło się zmienić. Może to tylko kwestia czasu albo pogodzenia się samej ze sobą? :)
ReplyDelete