Monday, February 17, 2014

107. Jęczmienna szarlotka ♡

♡ Jęczmienny krem ala szarlotka ♡

 

składniki
♡ ok. 4 łyżki ugotowanej kaszy jęczmiennej
♡ odrobina mleka
♡ łyżeczka cynamonu
♡ łyżka syropu klonowego
♡ łyżeczka trzcinowego cukru ( nie cała )
♡ 2 łychy domowego musu jabłkowego
♡ kawałek banana
♡ kawałek jabłka
♡ łyżeczka masła orzechowego

Kaszę zalałam mlekiem, dodałam cynamon, cukier, łychę musu jabłkowego i zmiksowałam. Przelałam krem do słoiczka, w połowie układając warstwę musu i przykrywając ją resztą masy. Włożyłam na noc do lodówki. Rano ułożyłam na wierzchu pokrojonego banana, jabłko i masło orzechowe.



Ostatnio dziką mam ochotę na wszelkiego rodzaju kremy, koktajle i zupy. Ja, zagorzała przeciwniczka płynnych form obiadu sama proszę babcię o grzybową, robię na drugie śniadanie koktajl z owoców lata i blenduję kaszę. I dzięki przygotowaniu tejże kaszy wieczorem zyskałam kilka dodatkowych chwil rano w łóżku; bo o ile dręczą mnie kłopoty ze snem, o tyle pobudka o 4:30 nie jest moim wymarzonym porankiem, oj nie. Więc przysłowiowo zjadłam ciasto i mam ciasto; bo i się wyspałam, i śniadanie pyszne zjadłam, i kawę wypiłam, i post dodałam. Plan działania zaliczony w pełni!
Wczoraj wieczorem była mała rodzinna narada. Zdecydowaliśmy się na ponowne podjęcie leczenia, tym razem z daleka trzymając się od szpitala, bo już wystarczająco dał mi popalić pobyt tam. Szukamy dobrego psychologa, w międyczasie odwiedzę też szkolną pedagog, która rozmawiała ze mną kilka(naście?) razy gdy moja choroba była jeszcze w dość początkowym stadium, no i może dwa-trzy po wyjściu ze szpitala. Ale najważniejsze jest to, że mama zgodziła się na powrót do jazdy konnej.
Czas leci szybko, minuty mijają niepostrzeżenie. Niestety autobus czekać na mnie jedną nie będzie, dlatego jedną ręką kończę pisać post, drugą czeszę włosy, myślami przeczesuję szafę w poszukiwaniu stroju, a kątem oka zerkam nerwowo na wskazówki zegara. Powrót w szkolne mury dobrze mi zrobi. Trochę czasu wśród ludzi jeszcze nikomu na złe nie wyszło! :)

A jak waga? 44 kilo, i jestem happy. Mama powiedziała, że więcej tyć nie muszę. To dobrze, bo chyba bym już nie przeżyła ; )


47 comments:

  1. Patrz znowu się zgrałyśmy się ze śniadaniem . U ciebie jęczmienna a u mnie owsiana - pycha <3
    Super że mama się zgodziła na konie . One i terapia u pani psycholog na pewno pomogę Ci lepiej niż pobyt w szpitalu ( brrrrr :() :*.
    Miłego dzionka :*

    ReplyDelete
  2. Wszystko się ułoży. :)
    Cudowny krem!

    ReplyDelete
  3. Jęczmiemna rządzi <3 będzie okej , już się zaczyna układać ja trzymam kciuki <3

    ReplyDelete
    Replies
    1. Też lubię jęczmienną <3
      Dziękuję, ja za Ciebie też :)

      Delete
  4. śniadanko miałaś fantastyczne! :)
    Cieszę się, że u Ciebie wszystko się powolutku układa! :)
    Miłego dnia w szkole! :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. dziękuję ; ) choć nie powiedziałabym, że się układa ; )

      Delete
  5. Super śniadanie, też dzisiaj jadłam krem, tylko, że owsiany i trochę inaczej zrobiony :) Twoja słoiczkowa szarlotka wygląda naprawdę apetycznie, jak zawsze :D Świetnie, że Twoja mama zgodziła się na konie, to na pewno dużo Ci pomoże. Zwierzęta czasami rozumieją więcej niż ludzie, jeśli wiesz co mam na myśli :) 44 kilo? To jak ja ;p Tylko, że musisz cały czas o tę wagę walczyć, bo moja cały czas się waha i często spada... Przyjemnego powrotu do szkoły! :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. A jaki masz wzrost, jeśli mogę wiedzieć? :)

      Delete
    2. Jasne, że możesz :) Ok. 158 cm, pewności nie mam, bo mogłam troszkę urosnąć od czasu ostatniego mierzenia.

      Delete
  6. Ja ostatnio takie konsystencje przyjmuje jeszcze chetniej, bo rosnace zeby (,,madrosci", jasne :D) zyc nie daja
    Nawet ni wiesz jak sie ciesze, ze Ci sie udaje. U mnie tez wagowy progres. Moge zapytac ile kg bylo przed tymi 44 na liczniku? A leczenie to swietny pomysl! O ile kilka pierwszych wizyt wydawalo mi sie bezsensownych (i strasznie sie denerwowalam, ze ktos mi tak czas marnuje!) To teraz wiem, jak bardzo ono pomaga. I powrotu do jazdy zazdroszcze. Mi sie to marzy, bo to taka najwieksza pasja byla, ale niestety to dosc drogie hobby

    ReplyDelete
    Replies
    1. Cóż, najniższa waga ( bo wnioskuję, że o takową Ci chodzi ), jaką osiągnęłam to 38 kg. I wiem, wiem, to brzydka, mała ( a nawet ZBYT mała ) i niebezpieczna waga. Jestem tego świadoma. Po prostu... wolałam siebie wtedy.

      Tak samo myślałam siedząc u psychologa rok temu, ale wtedy nie przyjmowałam do siebie świadomości o chorobie. Może teraz łatwiej będzie mi z nim porozmawiać?

      Delete
  7. Wydaje mi się, że psychoterapia to dobry krok. A powrót do szkoły na pewno wyjdzie Ci na dobre.
    Śniadanie jak zwykle pomysłowe. I jak zwykle aż mi ślinka cieknie, zwłaszcza że moja owsianka dopiero do garnka weszła. ;)

    ReplyDelete
  8. Większe tragedie ludzie przeżywają niż waga 44+ ;P
    Ale terapia to dobry krok. Tylko szukaj dobrego terapeuty. Kogoś przed kim się otworzysz i nie będzie to na zasadzie ,, -co tam? - fajnie -no to fajnie".

    Też dziś wracam do ludzi ;]
    Miłego dnia :*

    ReplyDelete
    Replies
    1. Innym dajesz rady by przytyć, a sama chudniesz. Weź się lepiej za siebie.

      Delete
    2. Niestety tak do tej pory było... Ciesze się, że nie jestem sama w tym ,, powrocie do rzeczywistości'' , hehe ; D

      Delete
  9. Śniadanie w słoiku zawsze dobre. Zresztą jak ktoś uwielbia jabłka..;)
    A można zapytać o Twój wzrost?

    ReplyDelete
    Replies
    1. 155-156 było jakoś rok temu, pewnie mniej więcej tyle jest obecnie ; )

      Delete
  10. Dobra robota! I nie poddawaj się, jesteś piękną dziewczyną, nie warto tracić zdrowia dla nędznych cyferek :)
    A terapia świetny pomysł, ja chodzę już jakieś 14 miesięcy a dopiero teraz, tak naprawdę, zaczyna się coś dziać.
    Powodzenia :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Cieszę się, że Tobie pomogło; mam nadzieję, że i mnie również się uda!:)

      Delete
    2. Jakoś we wrześniu przestałam blogować, później zablokowałam dostęp do bloga więc nikt na niego nie zaglądał.

      Delete
  11. Bardzo ciekawy przepis! Dziękuję za udział w akcji "Zainspiruj się kaszą!" :)

    ReplyDelete
  12. Wiecej nie musisz? Nie rozumiem Twojej mamy.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Będąc nie wdrążonym w temat Anonimem ciężko rozumieć cokolwiek ;)

      Delete
  13. Super, że się układa :)
    Znajdź naprawdę dobrego psychologa, to podstawa.
    Ale u Ciebie widać chęci i poprawę, a to jest najważniejsze!

    ReplyDelete
  14. Bardzo moje smaki :) Korzennie, cynamonowo, ten zapach rano pobudza mnie do życia

    ReplyDelete
    Replies
    1. Są takie zestawienia, które po prostu pozostają nie do rozbicia ; )

      Delete
  15. super, że wszystko zmierza ku dobremu :) mama zgodziła się na powrót do jazdy konnej, bo widzi pewnie jakie postępy zrobiłaś i bardzo dobrze! trzymam kciuki za znalezienie dobrego psychologa :)
    już drugi raz widzę dzisiaj szarlotkę na śniadanie, kusicie! :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. A co! Szarlotka o poranku to świetny pomysł! ;)

      Delete
  16. Cieszę się, że u Ciebie już jest tak dobrze! Śniadanko musiało być przepyszne ;)
    A Twoja mina na zdjęciu bezcenna, jesteś prześliczna ;)

    ReplyDelete
  17. No proszę gratulacje! Zazdroszczę jazdy konnej ,jak na razie u mnie nie ma na niej funduszy :/

    ReplyDelete
  18. Przepraszam jeżeli to nieodpowiednie pytanie... Ale ile masz wzrostu? :(

    ReplyDelete
    Replies
    1. Sory, zauważyłam że jest na asku, nieważne

      Delete
  19. Cieszę się, że u ciebie się coś dzieje w dobrym kierunku! Mam nadzieję, że 44kg to jest wystarczająco, żebyś była zdrowa ciałem i duchem :)

    ReplyDelete
  20. To dobrze, że zanotowałaś wagowy postęp :) I założę się, że tych 4 kg wcale nie widać! Nadal jesteś szczuplutka :)
    A taki krem na śniadanie - pychota!

    ReplyDelete
  21. Dobrze, że wszystko idzie w lepszym kierunku :) Trzymaj tak dalej :) Słoiczkowe śniadanie to jest to :)

    ReplyDelete