Nauka bieżących tematów oraz przygotowanie do konkursu skutecznie pozbawiają mnie wolnego czasu. Mój dzień zaczyna się o 5:30, jem śniadanie, szykuję się, spędzam kilka godzin w szkole, potem wracam do domu, jem, ćwiczę i do wieczora nauka... Przynajmniej weekendy mam wolne :) A i zbliżające się święta dodają mi +10 do humoru.
Poza tym w międzyczasie miałam bierzmowanie. Chciałam podzielić się z wami zdjęciami, ale póki co ma je moja babcia. Zamierzam do niej pojechać w tym tygodniu, może nawet na noc i wtedy postaram się wrzucić coś z tej uroczystości. I może teraz wrócę do regularnego pisania- bo czego jak czego, ale kontaktu z blogosferą niesamowicie mi brakuje!
Dobra- tłumaczyć się mogę godzinami, a i tak za wiele to nie wniesie. Przyznaję bez bicia, że może gdybym była lepiej zorganizowana to udałoby mi się znaleźć czas na bloga. Możecie mnie zlinczować! A tymczasem podzielę się moją Listą świątecznych pragnień. Wiem, że wiele z tych rzeczy jest poza moim zasięgiem, ale na szczęście marzenia są za darmo. Zostawiam was więc z wyśnionymi prezentami... A Wy co chcielibyście znaleźć pod choinką?
1. Air force
Co mnie w nich urzekło? Nie szpanerski wygląd, nie milion zdjęć na tumblerze. Do niedawna nie widziałam w nich nic niezwykłego... Ale kupiła je moja przyjaciółka. Zobaczyłam je na żywo i wpadłam. Są tak zgrabne! Daleko im do ciężkich, mocnych butów sportowych. W dodatku do wszystkiego pasują! Jeden minus- szybko się brudzą. No i ta cena. Brr...
2. Adidas ZX FLUX
Skoro już jesteśmy przy butach... Z tymi nie było tak, jak z najaczami. Te po prostu zobaczyłam w internetach i uderzyły w moje serce. Zdają się być bardzo leciutkie i ponownie- zgrabne! Mam małą stopę i lubię to podkreślać, poza tym w dużych, masywnych butach wyglądam co najmniej dziwacznie.
3. Stanik sportowy
Potrzebuję na gwałt! Do tej pory ćwiczyłam w normalnym, tradycyjnym staniku, czasem zakładałam topik. Ale ostatnio nieco, hm, zkobieciało mi się. Sztywny, sportowy stanik jest więc niezbędny- nie chcę za kilka lat znaleźć cycków na podłodze.
4. Książki
Spoglądam na Zieloną Milę, którą pochłonęłam już około sześciu razy i ze smutkiem muszę stwierdzić, że nie mam co czytać. Fakt, mogę udać się do biblioteki czy pożyczyć lekturę od koleżanki, ale kurczę... Nowa, świeżutka i niemalże ciepłe dzieło prosto z księgarni- czy tylko do mnie to przemawia?
Po głębszej analizie wykreśliłam sporo rzeczy z mojej listy! Uznałam, że obejdę się bez piątego swetra, dam radę wstrzymać się z kupnem aparatu, kolejnej torby nie potrzebuję, dodatków do pokoju, koca, pościeli, szafki też nie. Często brakuje nam tej umiejętności, zwłaszcza będąc na zakupach- bierzemy do koszyka wszystko, nie myśląc za bardzo, czy jest nam to potrzebne. Może warto się czasem zatrzymać i zastanowić się?
Keep calm and think!
No comments:
Post a Comment