Monday, September 01, 2014

245. Hello September ♡





Kiedy prawie rok temu założyłam bloga, zrobiłam to w jednym, konkretnym celu: nauczyć się jeść na nowo. Mijały dni, miesiące, pełne wzlotów, upadków, łez i uśmiechów. Wiele się nauczyłam, wiele zyskałam, wiele straciłam, jednak nie dokonałam tego sama. Dzięki Waszej obecności, komentarzom pełnych ciepłych słów czy nagany, kiedy sobie odpuszczałam, jestem tutaj, cięższa o parę kilo, zdrowa, szczęśliwa i żyjąca. 
Blog spełnił swoje zadanie. Moja terapia, skuteczniejsza od wszystkich spotkań z psychologami, psychiatrami, szpitala i leków, zadziałała. 
Od pewnego czasu jednak dręczy mnie pytanie : co teraz? Kiedy uporałam się z problemem, czy prowadzenie bloga wciąż ma sens? Długo nad tym wszystkim myślałam. Jedzenie nie sprawia mi już takiej przyjemności. To znaczy, źle to może ujęłam- nudzę się już tematyką kulinarną. Wciąż gotuję, jem i poznaję nowe przepisy, ale nie jest to na pierwszym miejscu. Ludzie dorastają, zmieniają się ich poglądy i pasje. Moje też się zmieniają ( jak chyba każdej nastolatki). Samo gotowanie nie sprawia mi już takiej radości, jak wcześniej. Bardziej przepadam za samym fotografowaniem jedzenia. Pewnie za parę miesięcy, kiedy narobię się tych zdjęć, będę wolała od nich malowanie obrazów, a potem jeszcze, nie wiem, zacznę szyć? 
Życie idzie do przodu. Prowadzenie bloga o tematyce jedzenia jest trochę jak przedawkowanie leków. Posty to były moje tabletki, gdy ja byłam chora. Czy gdy człowiek wyleczy się z przeziębienia, wciąż pije syrop? Nawet, jeżeli jest pyszny i słodki, to nadużywanie go nie prowadzi do niczego dobrego.
Z drugiej strony, nawet nie sposób wyrazić, jak bardzo się przywiązałam do tego miejsca. To moje małe królestwo, które sama stworzyłam, w którym ja mam władzę i które jest zupełnie moje. Ale pełno w nim was. I do Was także strasznie mnie ciągnie! Tyle radości sprawia mi pisanie do Was, czytanie Waszych komentarzy czy postów na blogach... Nie wyobrażam sobie bez tego codzienności. To już należy do mojego życia.

Jakie wnioski? Blog zostaje, ja też. Śniadania? Może czasem. Chcę, by to miejsce stało się moim dziennikiem, łącznikiem między Wami a moimi marzeniami, smutkami, codziennością i wyjątkowymi chwilami. 
Uśmiecham się, pisząc ten post. 
Jestem szczęśliwa.
Dziękuję, że jesteście.

16 comments:

  1. Och, napawałam się Twoimi rarytasami z niemałą przyjemnością... Aczkolwiek i sama pisanina przyciąga do Ciebie jak magnes! :) Powodzenia na nowej drodze i nie opuszczaj nas zbyt prędko ;)

    ReplyDelete
  2. dałaś tyle wspaniałych inspiracji, że możesz sobie zrobić taki zasłużony urlop, aczkolwiek będzie brakować tu codziennych zdjęć i wchodzenia, by zobaczyć, co tym razem przygotowałaś;) niemniej fajnie, że bloga nie usuwasz ani nie blokujesz:) i najlepsze w tym wszystkim jest to, że stał on się dla Ciebie w pewnym czasie kolejnym lekarstwem.. zrobiłaś ogromny krok, gratuluję:)

    ReplyDelete
  3. podziwiam za samozaparcie do przygotowywania tych pyszności na śniadanie. Ostatnio u siebie pisałam jak brak mi do tego cierpliwość. Jakoś ciągle nie mogę zrozumieć, że śniadanie to najważniejszy posiłek dnia.

    ReplyDelete
  4. A ja uśmiecham się czytając :) Gratuluję drogi jaką przebyłaś :*

    ReplyDelete
  5. Byłyśmy z Tobą i obserwowałyśmy Twoje poczynania, więc wiedzmy, jak daleko zaszłaś. Gratuluję i mam nadzieję, że tak zostanie :)
    Masz świetny styl pisania, więc jeśli nadal masz ochotę, zawsze możesz zmienić branżę ;p

    ReplyDelete
  6. Blog, bardzo fajna sprawa.
    Gdy znajomi, przyjaciele dają czasem kopa i umykają gdzieś w cień.
    Na blogu można otrzymać wsparcie, nawet czasem błahe ''DASZ RADĘ'' motywuje do działania ;]

    ReplyDelete
  7. Jaki piękny post! Szczególnie miło się czyta takie posty, kiedy ktoś pisze, że jest szczęśliwy, a ja mam w tym jakby chociaż najmniejszą część. Co jak co, ale bardzo cię podziwiam. Poszłaś mocno do przodu, kiedy ja prawie wciąż dreptam w jednym miejscu, a startowałyśmy w tej samej sytuacji. Jesteś silniejsza i bardzo dobrze. Ciesz się życiem, bo warto. A no i wpadaj wtedy kiedy tylko będziesz chciała. Trzymaj się :*

    ReplyDelete
  8. wspaniale, że już jesteś 'zdrowa' :). I muszę przyznać Ci rację, blo to świetne tabletki, namnie też działają. Super, że tu zostajesz, bo bardzo związałam się z tym miejscem no i lubię czytać Twoje wypociny :*

    ReplyDelete
  9. Świetny post! ;)

    Pozdrawiam
    ___________
    truskawkowa-fiesta.blogspot.com

    ReplyDelete
  10. Cudownie to czytać! :)
    Blog się spisał- wyleczył Ciebie, innych (nie raz!) inspirował, same pozytywy :)
    Tobie życzę, żebyś była zawsze szczęśliwa i rozwijała te pasje, które wywołują największy uśmiech!
    Jednak liczę, że będziesz się od czasu do czasu odzywać :*

    ReplyDelete
  11. blog się zmienia razem z Tobą i to jest super. Tak naprawdę śniadanie może być tylko tłem do reszty wpisu. Blog spełnił swoją funkcję terapii to niech teraz pełni funkcję dziennika. Dla mnie prowadzenie bloga jest terapią, rozwijaniem zainteresowania gotowaniem, dziennikiem i pamiętnikiem w jednym :)

    ReplyDelete
  12. pomimo, że wpis mówi o w jakimś stopniu ,,odejściu", to naprawdę cieszę się, że to czytam. strasznie fajna z Ciebie dziewczyna i dobrze, że tak sobie z tym poradziłaś. a mniejszą chęć do blogowania rozumiem, bo sama spore kroki poczyniłam- stąd też zmiany u mnie :)

    ReplyDelete
  13. Ten blog nie musi być o tematyce kulinarnej. Wystarczy że będziesz pisała od siebie. Uwielbiam czytać. O właśnie tak, ... mam nadzieję że pisać będziesz, że nie odejdziesz. :c

    ReplyDelete
  14. Bardzo się ciesze ze jest jak jest <3! Oczywiscie bedzie tu cb brakowalo codziennie, ale musisz robic tak zeby tobie bylo dobrze tu musisz byc egoistą <3 !

    ReplyDelete
  15. Ja jeszcze pół roku temu nie marzyłam że będę prowadzić bloga ;) Pisząc oddajemy cząstek siebie i to jest najważniejsze :) Gratuluje i pozdrawiam

    ReplyDelete
  16. Fajnie czyta się takie posty. I choć nie zawsze komentuje, to zawsze Cię odwiedzam. I nadal będę odwiedzać, bo aż ciekawa jestem, co tu się będzie dziać! :)

    ReplyDelete