Pogoda zrobiła nam naprawdę miłą, mikołajkową niespodziankę- widok śniegu za oknem sprawił, że przez cały dzień dobry humor nie opuszcza mnie nawet na chwilę. A może jest to zasługa czekoladowego, mikołajkowego śniadania, na które czekałam już z niecierpliwością? :) Zgodnie z umową było mocno czekoladowe, mocno pyszne i mocno mikołajkowe. W dodatku zjadłam je w cudnej, świątecznej miseczce, którą jeszcze w listopadzie kupiłam w Rossmanie i specjalnie trzymałam w szafce na tą okazję. Już nie mogłam się doczekać!
Mikołajkowa manna
- 2 łyżki kaszy manny
- 100 ml mleka+100 ml wody
- łyżeczka budyniu czekoladowego
- łyżeczka ciemnego kakao
- łyżeczka milki philadelhia
- łyżka syropu barmańskiego rum z czekoladą
- łyżeczka płatków migdałowych
- ozdoby z opłatka
- łyżeczka sera ricotty
Mleko z wodą podgrzewamy, dodajemy mannę i gotujemy. Gdy zgęstnieje dodajemy rozrobione w odrobinie wody kakao, budyń oraz syrop i mieszamy. Pół kaszy przelewamy do miseczki, nakładamy łyżeczkę philadelphi, wlewamy resztę masy. Posypujemy ricottą, płatkami migdałowymi i ozdobami.
Ultraczekoladowo, ultrapysznie i ultrapięknie. Ricotta miała imitować śnieg, płatki migdałowe kojarzą mi się ze świętami... A jak zobaczyłam w TESCO opłatek w kształcie choinek i czapek Mikołaja to odpłynęłam. Musiałam je mieć!
Były na dzisiaj jak znalazł :)
Dziś w ogóle jest świetnie. Miałam tylko dwie lekcje, z czego jedna była tzw. ,, luźną'' i przez całą godzinę tylko rozmawialiśmy na wszystkie nie związane z matematyką tematy. Potem poszliśmy z klasą do kina na ,, Vincent chce nad morze''. Jako, że tego filmu nie grają na dużych ekranach, obejrzeliśmy go w niedużym kinie niedaleko szkoły, w sali studyjnej. Mi osobiście film bardzo się podobał, motyw ucieczki z kliniki psychiatrycznej był genialny ;) Potem rozdaliśmy sobie prezenty; ja dostałam książkę Okrasy i Pascala, tą reklamowaną obecnie w telewizji. Jestem absolutnie zachwycona i już znalazłam kilka przepisów, których koniecznie muszę spróbować w swojej kuchni. Dzięki, Maciek! (:
W domu byłam przed 12, więc spokojnie mogłam się zająć czym tylko chciałam. I padło na ciasto, Babcia poprosiła mnie o upieczenie jabłecznika. Jabłecznik to było pierwsze ciasto, jakie upiekłam i od tamtej pory piekłam je wiele razy, ale ostatnio jakoś zabrakło go w moim domu... Więc nadszedł czas na miłe przypomnienie cudownego smaku.
PS: Moje awokado chyba dojrzało... Jutro rano z pewnością będzie idealne. Jeszcze nigdy go nie jadłam, może jakieś propozycje? Chcę, żeby ten pierwszy raz był wyjątkowy :)
PS: Moje awokado chyba dojrzało... Jutro rano z pewnością będzie idealne. Jeszcze nigdy go nie jadłam, może jakieś propozycje? Chcę, żeby ten pierwszy raz był wyjątkowy :)
Akcja mikołajkowa |
Fajny prezent dostałaś :)
ReplyDeletePyszna propozycja na mannę ! Tylko jak dla mnie to z 5 łyżek a nie 2 ... robisz malutkie porcje .
Jakie ładne ozdoby :) Pychotka!
ReplyDeletetymi ozdobami wygrałaś dziś w kategorii ,,świąteczność" :D
ReplyDeleteKrem czekoladowy z awokado - jest genialny! ;)
ReplyDeleteAleż u Ciebie świątecznie - przepiękne ozdóbki :]
Śliczna miseczka :* Ja zawsze blenduję awokado z cytryną i odrobiną miodu, doprawiam do smaku i mam taką pastę do chleba :)
ReplyDeleteW rezultacie tez zrobilam z adwokado paste, ale ja z sokiem z cytryny i zabkiem czosnku ;)
Delete